Jesz obiad, jedziesz
samochodem, masz pilną sprawę do dokończenia w pracy. To właśnie idealny moment
na telefon z twojego banku, który po przeprowadzeniu wielu analiz wybrał cię
jako kandydata do wzięcia pożyczki lub zainwestowania twoich oszczędności.
Ktoś odpowie, że banki tak działają i tak musi być. A tu się okazuję, że wcale nie, że płacenie za nieefektywne telefony denerwujące klientów, za kampanie reklamowe będące inwestycją w naszą konkurencję to nie wymóg rynku. Marketing w bankach możemy robić inteligentniej poprzez proces leadowych podążający za cyklem podejmowania decyzji przez klienta oraz sprzedaż wielokanałową z użyciem automatyzacji marketingu.
Na czym polegały te
analizy.
Po pierwsze analiza kalendarza.
Zbliżają się święta więc klienci biorą
świąteczne pożyczki. Dzwonimy do naszych klientów aby wyrobić zaplanowany limit
świątecznych pożyczek. „Bank: Dzień dobry nazywam się Ania, dzwonię z Twojego
banki i mam dla Pana pożyczkę. Klient mówi: dziękuję ale ja pożyczki nie
potrzebuję, chciałbym natomiast zainwestować swoje oszczędności. Myśli: to nie
wejdą na moje konto i nie sprawdzą, że pożyczki nie potrzebuję?!? Bank: hmm, ja
nie pomogę zainwestować oszczędności bo zajmuję się tylko pożyczką świąteczną, przekaże
informacje. Klient myśli: obiad mi
wystygł."
Po drugie analiza kierunków
wyznaczonych przez zarząd.
Potrzebujemy depozytów to robimy wielką kampanię
depozytową. Czy klienci chcą czy nie depozyty muszą znaleźć się. Tymczasem źle
dopasowana baza generuje straty. Średnio jest to 6048 zł na pracownika call center przy 1890 rozmowach
handlowych i koszcie rozmowy 3,33 zł.
Po trzecie analiza kanałów
kontaktów.
Jak oferujemy Ci coś przez telefon to nie dostaniesz tego w oddziale,
jak przez internet to nie przez telefon. A czy klient jednokanałowo myśli i
podejmuje decyzje? Czy może po informacji telefonicznej chciałby sprawdzić ofertę
w internecie, a na końcu przyjść do oddziału i kupić.
Te nieco karykaturalne
lecz niestety prawdziwe sytuacje zderzam z fascynującymi możliwościami robienia
marketingu sprzedażowego w bankach gdzie jest to co prawdziwy marketer kocha najbardziej czyli DANE. Bank wie ile zarabiam, na co, kiedy
w jakimi miejscu wydaję. Zna moją skłonność do wydatków na podróże, na święta,
skłonność do ryzyka i inwestycji. Co prawda nie zna moich intencji zakupowych
ale może wyciągnąć wnioski z danych i zaklasyfikować mnie do odpowiedniej grupy,
a następnie sprawdzić czy jego analizy były trafne. Bank też może w bardzo
prosty sposób sprawdzić moje intencje przez identyfikację, tego co robię na
jego stronie www, a następnie zadzwonić z ofertą, która odpowiada temu co mnie
tam interesowało.
Podczas kampanii
ATLowcyh wstępuje spory wzrost ruchu na dedykowanych produktom stronach www lecz
liczba leadów z tych stron nie odzwierciedla już tej skali wzrostu. Dlaczego tak się dzieje? Kampania marketingowa jest bodźcem
pobudzającym nasze zainteresowanie. Np. chcielibyśmy zmienić bank,
myślimy o tym od dawna ponieważ słyszymy o ciekawych ofertach lecz zrobienie
tego kroku jest trudne. Kolejna kampania skłania nas do wejścia na strony www i
sprawdzenia szczegółów oferty lecz w tym momencie nie podjęliśmy jeszcze
decyzji. Brak decyzji to brak zapytania z formularza.
Kupujący nam ucieka trochę bardziej gotowy do zmiany banku lecz jeszcze nie na tyle aby podjąć działanie. Pewnie kolejna kampanii kolejnego banku wreszcie przeważy szalę i pchnie „naszego” klienta do decyzji. My możemy mieć poczucie zainwestowanych w konkurencje pieniędzy.
Kupujący nam ucieka trochę bardziej gotowy do zmiany banku lecz jeszcze nie na tyle aby podjąć działanie. Pewnie kolejna kampanii kolejnego banku wreszcie przeważy szalę i pchnie „naszego” klienta do decyzji. My możemy mieć poczucie zainwestowanych w konkurencje pieniędzy.
Ktoś odpowie, że banki tak działają i tak musi być. A tu się okazuję, że wcale nie, że płacenie za nieefektywne telefony denerwujące klientów, za kampanie reklamowe będące inwestycją w naszą konkurencję to nie wymóg rynku. Marketing w bankach możemy robić inteligentniej poprzez proces leadowych podążający za cyklem podejmowania decyzji przez klienta oraz sprzedaż wielokanałową z użyciem automatyzacji marketingu.
W wielu punktach
spotykamy się z intencją klientów w oddziale, na stronie www, w dokonywanych transakcjach
oraz w rozmowie telefonicznej. Zamiast starać się sprzedać już i natychmiast możemy
tą informację wykorzystać do sprzedaży w przyszłości. Niezależnie, w którym
punkcie spotykamy intencje klienta jeśli nie jest on już zdecydowany trzeba ją
przełożyć na kanał internetowy bo ten jest najtańszy i bardzo mierzalny. Klient,
który nie dokonał zakupu w oddziale lub przez telefon dostanie od nas mailem zaproszenie do zapoznania się ze większą
ilością informacji na www (np. pobranie opracowania). Jeśli z niej skorzysta, a
następnie będzie sprawdzał tabelę opłat to będzie dla nas sygnał, że jest
gotowy do zakupu i czas skontaktować się z nim telefonicznie.
Bank będzie sprzedawał
i klienci będą zadowoleni. Badania firmy CAPCO
zajmującej się doradztwem IT w branży finansowej pokazują, że wprowadzenie
sprzedaży wielokanałowej znacząco zwiększa potencjał cross-selling. W niektórych
przypadkach odsprzedaż w trakcie otwierania rachunku wzrasta o 130%.
Skuteczność telemarketingu rośnie o 25%, a zwiększona automatyzacja przyczynia się do
poprawy uwierzytelniania oraz ogranicza potencjalne oszustwa. Spodziewany
spadek pomyłek to 30%.
Często widzę jak bardzo marketing jest skupiony na ofercie i pricingu, a jak odpuszcza sobie proces
sprzedażowy, w którym tkwi olbrzymi potencjał wzrostu.
Często widzę jak bardzo marketing jest skupiony na ofercie i pricingu, a jak odpuszcza sobie proces
sprzedażowy, w którym tkwi olbrzymi potencjał wzrostu.
2 komentarze:
O tym, że banki nie potrafią wykorzystać dostępnych dla nich informacji oraz tracą okazje do konwersji przekonałem się osobiście całkiem niedawno:
http://b2b-marketing.pl/2013/05/23/big-data-w-bankach/
Banki z reguly dzialaja schematami jakie sa stworzone..
Prześlij komentarz