czwartek, 15 listopada 2012

Jak zrobić event dla 10 000 potencjalnych klientów


W środę 14 listopada uczestniczyłem w niecodziennym wydarzeniu. Konferencji, na której pojawiło się ponad 10k potencjalnych klientów. Kilkanaście firm uczestniczących oraz kilkanaście prezentacji, po trzy jednocześnie do wyboru. Sądząc po wypowiedziach na twitterze, których ukazało się prawie 1000, goście byli bardzo zadowoleni.

Frekwencja na przygotowywanych przez firmę B2B eventach jest koszmarem organizujący je działów marketingu.  Zrobisz za duży, klienci nie przyjdą i koszty przekroczą efekt, zrobisz za mały sprzedaż nie będzie zadowolona. Starasz się wymyślić atrakcje, a potencjalnym klientom i tak nie chce się przyjść. Rosło we mnie przekonanie, że takie konferencje biznesowe dla potencjalnych klientów przestają mieć już sprzedażowy sens bo w dobie publikacji internetowych, szybkiej wymiany informacji i mediów społecznościowych nikomu się już nie chce. A tu nagle takie zaskoczenie. Postanowiłem więc, że się podzielę informacją jak oni to zrobili.

Zaproszenie w formie podcastu wideo przyszło kilka dni wcześniej. Nie do końca wiedziałem o co im chodzi, zorientowałem się, że jest to jakiś event związany z nowym przedsięwzięciem o nazwie „Marketing Nation.” „Dałem się” zapisać. Na trzy dni wcześniej zostałem zbombardowany informacjami przypominającymi to znaczy e-mail, twitter i facebook mi o tym przypomniały. Na godzinę przed rozpoczęciem otrzymałem jeszcze jednego gorączkowego e-maila, że już jest otwarte i można wchodzić. A więc wchodzę i moim oczom ukazała się Plaza, centralne miejsce konferencji z prezentacją co gdzie jest.


Jako, że do wykładów było jeszcze trochę czasu to postanowiłem zaglądnąć do holu wystawienniczego i odwiedzić stoisko Marketo. 


Uciąłem sobie pogawędkę z Jessiką rep-em na temat obecności marketo na rynku polskim. Skarżyłem się, że mimo zainteresowania klientów nie ma jak skorzystać z ich usług w Polsce. Ale jak to na targach w USA Jessica nie bardzo się orientował „w tych europejskich sprawach”, odesłała mnie do kolegi oraz wymieniliśmy się wizytówkami (wymiana była po potwierdzeniu chęci wymiany w oprogramowaniu i wizytówki w postaci vcard trafiły do wirtualnej teczki). Trzeba jej oddać honor, że zaraz po naszej rozmowie napisała maila z namiarem na kolegę.



Następnie odwiedziłem Resource Center gdzie zapakowałem do walizki wybrane materiały i wybrałem się na wykład Lori Wizdo z Forrester na temat zmieniającego się klienta i podążającego za tym marketingu. 


Tymczasem na Twitterze pod hasłem #mktgnation rozgorzała relacja, a jak już rozpoczęły się jednocześnie trzy prezentację to mogłem zrobić coś czego na zwyczajnej konferencji nie dałoby się zrobić.
Jednocześnie oglądałem wykład na temat wykorzystania Big Data w sprzedaży, śledziłem co się dzieje na innych wykładach na twiterze oraz rozmawiałem z dyrektorem sprzedaży agencji DemandGen na ich stoisku.  Uff taki multitasking konferencyjny. 


Na końcu udałem się do kawiarni gdzie sporo osób dzieliło się wrażeniami. Tylko jeden uczestnik słusznie zauważył, że nawet na wirtualnych konferencjach powinno być przyjęcie z drinkami.


Po wysłuchaniu ostatniego wykładu zabrałem swoją teczkę, w której było trochę wizytówek i 28MB prezentacji. Przyszła ona do mnie w formie skompresowanego pliku zip. Sprawdziłem opinie na twiterze. Same pozytywne. Na twitterze Marketo ogłosiło, że przekroczyli 10k gości.


Czy tak już będą wyglądały konferencje przyszłości? Trzy godziny, cały świat i 10 000 leadów. Tylko tego przyjęcia z drinkami brak.

Relacja bezpośrednia z konferencji na twitterze @ment_adventure lub facebook Metamarketing


piątek, 9 listopada 2012

W tym wszystkim chodzi o sprzedaż

Zdjęcie freedigitalphotos.net
Automatyzacja marketingu, lead scoring, lead nurturing, inbound marketing i te wszystkie nowe marketingi. Ciągle napotykam na wypowiedzi sceptyków, którzy postrzegają to jako nowy, łatwy sposób wepchnięcia klientom marketingowych usług.

Pod moim artykułem w Marketing przy Kawie pierwszy komentarz nazwał tą całą automatyzację marketingu  jako "nowy diwajs marketingowy", gdzieś indziej widziałem określenie, że działania inbound marketing to nic innego jak kolejna nazwa XYZ marketing, aby się lepiej sprzedawało.

Trzeba sprawę postawić jasno. Tu nie chodzi o marketing. Tu chodzi o sprzedaż! Przychody! ROI!

Zarządzanie procesem sprzedaży od samego początku, a nie tylko od momentu kiedy klient wpada w ręce sprzedawcy  / handlowca  / repa / KAM-a / przedstawiciel handlowego / doradcy / konsultanta / accounta itd.

Sprzedaż zaczyna się w marketingu

a to co robimy to jest

Zarządzanie Procesem Generowania Przychodu

Zobaczcie film

Kto uwierzy niech dzieli się tym postem z innymi klikając w linki poniżej

środa, 7 listopada 2012

Sekretna broń Baracka Obamy - automatyzacja marketingu

Ze strony barackobama.com

Zwycięscy mają w rękach nową broń. 

Guardian nazwa ją „Święty Graal”, Huffington Post mówi o niej “genialna”, “zmienia zasady gry”, a internetowi guru Baracka Obamy, w tym prowadzący ten projekt Michael Slaby, nazwali ją po prostu „Dashboard”. Jest to nic innego jak zastosowanie używanego w sprzedaży i marketingu systemu automatyzacji marketingu.


Pierwsze oprogramowanie wykorzystujące obecną funkcjonalność powstało w USA około 2005 roku, kiedy pojawiła się na rynku firma Eloqua. Teraz już około 30% amerykańskich organizacji B2B używa je w bardziej lub mniej zaawansowany sposób. W Polsce wiedza na ten temat jest jeszcze znikoma ale firmy, które już takie rozwiązania wdrożyły pokazują zadziwiające efekty.

Automatyzacja marketingu jest to rozwiązanie, które integruje stronę internetową, e-mail, media społecznościowe oraz oprogramowanie CRM w jeden proces pozyskiwania i edukacji potencjalnych klientów. W przypadku wyborów USA 2012 jest to wykorzystywane do zarządzania olbrzymią liczbą wolontariuszy oraz pozyskiwania nowych wyborców. Dashboard został zintegrowany ze stroną myBarackObama.com, na której odwiedzający są zapraszani do zarejestrowania się i trafiają do bazy danych systemu.

Zwycięski system służy do tego samego do czego zaprojektowane są komercyjne systemy marketing automation czyli:

Aby poznać swoje leady.

Tak samo jak w komercyjnych systemach Dashboard używa stron docelowych i formularzy do zbierania informacji oraz śledzi zachowania wolontariuszy na www aby stworzyć ich profile czyli lepiej zrozumieć potencjalnego klienta. Dane są gromadzone bezpośrednio od osób lub też w postaci zapisów tak zwanego cyfrowego języka ciała, który mówi systemowi z kim ma do czynienia.

Aby wybrać najlepsze leady.

Tak jak w biznesie do rąk handlowca trafiają z systemu marketing automation tylko najlepsze, gotowe do zakupów, leady tak w Dashboard osoba organizująca wolontariuszy np. do pozyskiwania funduszy lub odwiedzania niezdecydowanych wybiera z systemu tylko najbardziej dopasowane osoby pod względem doświadczenia i regionu, w którym się znajdują.

Raportowanie

Prawdopodobnie Dashboard służy również do raportowania. Dane zbierane na poziomie wolontariuszy są agregowane w bardzo szczegółowe raporty na poziomie krajowym. To działa dokładanie tak samo jak w automatyzacji marketingu, która umożliwia planowanie, raportowanie i optymalizację kampanii na niewiarygodnie szczegółowym poziomie łącznie z kalkulacją zwrotu z inwestycji w wydatki reklamowe czyli policzenie ROI.  
Za wcześnie jeszcze aby powiedzieć czy obliczyć jaki był realny wpływ użycia automatyzacji marketingu na wynik wyborów. Wiemy jednak, że sondaże pokazywały równowagę pomiędzy kandydatami ale wygrał ten, który używał tej „sekretnej broni”. Badania pokazują, że w biznesie również wygrywają te organizacje, które zdecydowały się na wdrożenia. Agencja badawcza Gartner raportuje, że firmy, które używają automatycznego systemu generowania leadów osiągają minimum 10%-towy wzrost przychodów w ciągu 6 – 9 miesięcy od momentu wdrożenia. Dla nich to też jest „Święty Graal” sprzedaży. 

Więcej o automatyzacji marketingu można poczytać na www.metamarketing.eu.

wtorek, 2 października 2012

Hej Marketing! Nadchodzi zmiana.

Idą zmiany dla marketingu. Ciekawe czy już je zauważyliście.



Ja bym jeszcze dodał taką klasyfikację:
lata 80te  - pierwszy data base marketing
lata 90te - Systemy ERP II zaprojektowane tak aby wspomóc finanse pozwalają marketingowi analizować zakupy klientów
lata 90te - wprowadzenie pierwszych (SFA) Sales Force Automation programów do śledzenia procesu sprzedaży
rok 1997 pierwszy system do zrządzania treścią CMS
rok 1999 - pierwsze systemy CRM w chmurze (wejście na rynek salesforce)
rok 2003 - startuje pionier w marketing automation firma Eloqua
rok 2012 - automatyzacja marketingu w USA  wychodzi z fazy wprowadzenia do fazy intensywnego wzrostu, amerykańskie firmy z branży otwierają odziały w Europie

Co to jest automatyzacja marketingu czytaj tutaj  


poniedziałek, 24 września 2012

Czego szuka marketing w google?


Bazując na Google Insights można sprawdzić jak w czasie zmieniało się zainteresowanie
poszczególnymi frazami wyszukiwanymi w Google. Jest to dość przydatne narzędzie, dla marketingu, do mierzenia zainteresowania swoją dziedziną. Zwłaszcza kiedy produkt/usługa jest innowacyjna.

Firma Marketo sprawdziła zainteresowanie pojęciami związanymi z generowaniem popytu i automatyzacją marketingu i porównała to z pojęciem "generowanie leadów" (lead generation) używanym w marketingu B2B już wcześniej.

Co widać na infografice? Przede wszystkim to, że w roku 2008 pojęcia z dziedziny generowania popytu były zupełnie obce (0 nie oznacza, że wyszukiwań nie było tylko, że było ich tak mało, że nie zostały zebrane w statystyki). W 2010 czyli po dwóch latach pojęcia takie jak lead nurturing, lead scoring czy marketing automation znacząco zyskały 62 - 67 (Google pokazuje agregowane dane w skali 0-100, dla chętnych więcej informacji na Google Insights).

Przypominało mi to obecną sytuację w Polsce, gdzie prawnie nikt nie wie, czym są marketing generowania popytu i automatyzacja marketingu. Sprawdziłem. Dla pewności i po polsku i po angielsku.
Terminy takie jak "automatyzacja marketingu", "marketing automation", "lead scoring", "lead nurturing"  nie klasyfikują się w Polskimi internecie do statystyk wyszukiwanych fraz.

Czy biorąc za wzór marketerów światowych wszyscy w Polsce będą o tym mówili za 2 lata?
A jeśli tak to kto pierwszy ten wygrywa.

Is Lead Generation On its Way Out? Infographic by Marketo

Więcej o generowaniu popytu i automatyzacji marketingu na Metamarketing.eu 

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Globalne trendy. Zbyt duża ilość danych do przetworzenia.


W 2009 roku Andreas Weigend Chief Scientist w  Amazon.com twierdził i pytał “W 2009 roku więcej danych będzie generowane przez osoby prywatne niż przez całą historię ludzkości do 2008. Nadmiar informacji jest poważniejszy niż kiedykolwiek. Jakie są tego konsekwencje dla marketingu?”


Systemy bilingowe i CRM, dostępne bazy danych, formularze rejestracyjne, media społecznościowe zalewają marketing nieograniczonym potokiem danych o klientach, ich zachowaniach zakupowych, potrzebach. Z własnej praktyki wiem, że posiadając obszerną bazę danych klientów np. 200 tyś. rekordów nie ma takiego zespołu analitycznego, który byłby wystarczający do przygotowania wszystkich potrzebnych raportów, jak również tak wydajnego sprzętu informatycznego, który duże ilości danych byłby w stanie przetwarzać na bieżąco. Dlatego też codziennością pracy działu marketingu jest oczekiwanie na niezbędną analizę zgromadzonych informacji po to aby podjąć decyzję opartą na twardych danych. W takiej sytuacji działania marketingowe mają charakter jednorazowych inicjatyw przeprowadzanych na wyselekcjonowanej grupie klientów.

Mając do dyspozycji taką ilość informacji chciałoby się operować na całej bazie i reagować na bieżąco na zmiany zachowań klientów. Więcej, chciałoby się wzbogacać zgromadzone dane o kolejne dostępne w sieci np. z mediów społecznościowych tak aby tworzyć dokładniejsze profile klientów i ich potrzeb. W końcu w marketingu nie ma takiej ilości informacji o klientach, o której można byłoby powiedzieć, że jest ich za dużo.  Systemy informatyczne przepełnione informacjami, lecz obsługiwane w sposób manualny, nie są w stanie spełnić oczekiwań marketera. Potrzebne są rozwiązania pozwalające na automatycznym śledzeniu działań klientów oraz automatycznym dopasowaniu i dostarczeniu im informacji lub oferty.   

Systemy już są. Automatyzacja marketingu osiągnęła już swój punkt przełomowy w USA gdzie w 2012 roku prawie 50% firm działających w sektorze B2B zamierza wdrażać lub rozwijać swoje rozwiązania automatyzacyjne. Lecz program to nie wszystko potrzebna jest też wiedza o tym jak ułożyć procesy wewnątrz firmy i w kontakcie z klientem aby wydane pieniądze na software przyniosły oczekiwany zwrot z inwestycji. Pojawia się pole działania dla osób, które „zjadły zęby” na prowadzeniu kampanii pozyskowych bazujących na głębokich analizach danych o zachowaniu klientów.   

Grzegorz

Zaciekawił Cię ten temat? Więcej na www.metamarketing.eu


poniedziałek, 23 lipca 2012

La Revolucion en Marketing


Rewolucja w marketingu nadchodzi. 

Czy marketer już wie o co chodzi i się na to przygotowuje czy też błogo tkwi w przekonaniu, że stary sprawdzony marketing jest najlepszą sposobem działania, a  tylko czasy przyszły kryzysowe i tak go nie ominie. Świadczą o tym dane z wielu już dostępnych badań polskich i zagranicznych ale chyba najdobitniej świadczą o tym listy ofert pracy, które, na razie w USA, pękają od ogłoszeń na jeszcze niedawno niespotykane stanowiska w marketingu jak marketing automation manager czy też demand generation specialist.

 Rozwiązania  generowania popytu tak można określić całą gamę działań jakie za pomocą nowoczesnej technologii zmieniają oblicze współczesnego marketingu. Działania te nie są zupełnie nowe. Wiele z nich było i jest wykonywane manualnie lub częściowo automatycznie przez działy marketingu . Pierwsze systemu automatyzacji marketingu związane z zarządzaniem bazami danych powstały już w latach sześćdziesiątych, a w latach dziewięćdziesiątych zyskały na popularności. Są to stosunkowo proste systemy do gromadzenia, segmentacji i targowania na podstawie zgromadzonych danych o potencjalnych klientach. Połączenie tych danych ze sprzedażą i obsługą klienta wzniosło automatyzację marketingu na kolejny poziom związany z kontrolą całego procesu sprzedażowego od pozyskania danych o potencjalnym kliencie, przez proces ofertowania, przyjęcia klienta do obsługi posprzedażowej. To wystarczało niemalże, aż do teraz kiedy ilość zgromadzonych danych przerosła możliwości obsługi tradycyjnych CRMów i musiało się pojawić to „coś” co daje przewagę konkurencyjną firm innowacyjnych nad innymi. Według Forrester Research 17% amerykańskich firm B2B zamierza w roku 2012 wdrożyć programy automatyzacji marketingu, a 19% rozszerzyć już istniejące. Rewolucja rozpoczęła się na dobre.

Dlaczego, aż „rewolucja”?

Słowo rewolucja, kojarzy się ze znaczącą zmianą. Czymś co przewraca dotychczasowe standardy.  Jednych wznosi na wyżyny a innych, beneficjentów starego systemu, zabija. Na pierwszy rzut oka, można byłoby pomyśleć, że mówimy tylko o nowych narzędziach, zaawansowanych marketingu internetowym, który tak jak wejście do marketingu mediów społecznościowych da nam po prostu więcej możliwości działania. Jednak tak nie jest. Tą znaczącą zmianą jest bezpośredni udział działów marketingu w procesie generowania przychodów.

Mierzalność działań marketingowych oraz zwrot z inwestycji w te działania (ROI) był zawsze bolączką każdego szefa marketingu. Słynne słowa Johna Wanamaker-a, ojca współczesnej reklamy, "Połowa pieniędzy, które wydaję na reklamę jest marnowana tylko problem jest w tym, że nie wiem, która połowa” jest wciąż bardzo aktualne. Marketing nauczył się mierzyć wiele rzeczy tylko, że nie koniecznie w pieniądzu, a to pieniądz jest z kolei tym miernikiem, który jest najlepiej rozumiany przez dyrektorów zarządzających czy dyrektorów finansowych. Dlatego też marketing jest postrzegany w firmach jako źródło kosztów, a nie przychodów i podlega tym samym regułom co inne źródła kosztów czyli jak jest kryzys to trzeba ciąć. Czas to zmienić.

Automatyzacja marketingu i projekty generowania popytu zmieniają tradycyjne miejsce marketingu w firmie i cyklu sprzedażowym. Dzieje się tak dlatego, że jednym z podstawowym założeń tego procesu jest wspólne działanie departamentów sprzedaży i marketingu oparte o te same wskaźniki i cele, ścisłe połączenie procesu zarządzania kontaktami handlowymi przez oba działy oraz wyznaczanie celów projektów w wymiarze pieniężnym. Wreszcie CMO może przyjść na zebranie zarządu i pokazywać efekty swoich działań w zrozumiałej dla wszystkich formie czyli w złotówkach (euro, dolarach etc.)

Jak tą „rewolucję” widzi sprzedaż?

Codzienną praktyką w dziale sprzedaży jest mierzenie się z leadami przesłanymi przez marketing. Wciąż jest ich za mało, wciąż się nie sprzedają wystarczająco dobrze aby wykonać plany, wciąż marketing jest winny temu, że nie wiemy komu sprzedawać i obdzwaniamy klientów, którzy nie są zainteresowani. Tymczasem statystyki pokazują, że tylko 50% skwalifikowanych leadów jest faktycznie gotowa do kupna (źródło: Gleanster Research), a 61% marketerów wysyła leady bezpośrednio do sprzedaży (źródło: MarketingSherpa). W takiej rzeczywistości nie trudno o konflikt pomiędzy sprzedażą, a marketingiem. Projekty generowania popytu znacząco zmieniają tą perspektywę. Nagle sprzedaż rozmawia z marketingiem nowym, wspólnym językiem. Marketing dostarcza sprzedaży o 50% więcej gotowych do zakupu klientów, (źródło: Forrester Research), a 9% więcej handlowców robi swoje plany sprzedażowe (źródło CSO Insights). Czy to nie powód aby sprzedaż zaczęła kochać swój marketing?

Jak tą „rewolucję” widzi marketing?

W lokalnej wersji raportu IBM CMO 2011 główne wyzwania jakie widzą przed sobą polscy dyrektorzy marketingu to 1. Lawinowy przyrost danych (77% odpowiedzi), 2. Spadek lojalności wobec marki (72% odpowiedzi), 3. Globalny outsourcing (70% odpowiedzi). Odpowiedzi te są zbieżne z wynikami światowymi co pokazuje podobne trendy w naszym kraju jak i globalnie. Jednocześnie ten sam raport informuje, że 63% CMO spodziewa się, że zwrot z inwestycji w marketing (ROI) stanie się w ciągu najbliższych trzech do pięciu lat najważniejszy miernikiem ich działań ale tylko 44% ma poczucie, że jest na to przygotowanym. Duża zmiana demograficzna, technologiczna i zmiana wymagań wobec marketingu to współczesne wyzwania. Odpowiedzią na nie są projekty generowania popytu, które oferują zintegrowane rozwiązanie. Dzięki automatyzacji marketingu potrafią sobie radzić z efektywnym wykorzystaniem dużej ilości danych, dzięki zintegrowanym procesom Pielęgnacji leadów (lead nurturing) oraz tzw. Content marketing wpływają na wzrost lojalności klientów i budowanie z nimi trwalszych relacji, a wszystko to mierzone w pieniądzu dzięki czemu łatwe do pokazania jako zwrot z inwestycji w marketing. Jak tu się nie cieszyć jak jest się po właściwej stronie rewolucji.

Chcesz stanąć po właściwej stronie rewolucji? Skontaktuj się ze mną. www.metamarketing.eu

Viva la revolucion
Gregorio




środa, 4 lipca 2012

Jak podnieść przychody firmy o 10% w ciągu 6-9 miesięcy?


Według badań Gartner Research firmy, które wdrożyły proces Pielęgnacji leadów (lead nurturing) w ciągu 6-9 miesięcy mają o 10% wyższe przychody. Nigdy dotąd działania marketingowe nie były tak policzalne.

Pielęgnacja leadów sprzedażowych (lead nurturing)  jest to proces przygotowania kontaktów handlowych, które nie są jeszcze gotowe do przekształcenia w potencjalnych klientów i przekazania do działu sprzedaży. Statystyki mówią same za siebie 50% leadów jakie trafia do sprzedaży przejdzie proces kwalifikacji ale nie jest gotowa aby coś od nas kupić (Gleanster Research), 79% leadów marketingowych nigdy nie będzie sprzedana (MarketingSherpa), a 61% marketerów wysyła wszystkie leady bezpośrednio do działu handlowego bez kwalifikacji i sprawdzenia czy lead nadaje się do sprzedaży (MarketingSherpa),

Tą sytuację można poprawić i sposobem na wzrost efektywności działań marketingowych i sprzedażowych jest właśnie Pielęgnacja leadów.

W swojej praktyce zarządzania procesem leadowym w marketingu starałem się korzystać z wielu źródeł  informacji o potencjalnych kontaktach handlowych.  Wewnętrzny proces zbierania leadów oparty o obsługę klienta był zawsze najbardziej efektywny bo trafiały z niego kontakty już zainteresowane zakupem więc gotowe leady sprzedażowe. Sytuacja miała się zupełnie inaczej w przypadku kontaktów uzyskiwanych w inny sposób.  Pierwsze podejrzenie to słaba jakość dostępnych baz danych przynosi niezadowalające efekty ale testując różne bazy danych zauważyłem, że ich jakość ma wpływ na efekty procesu kwalifikacji natomiast procent faktycznie sprzedanych leadów po kwalifikacji jest taki sam i wciąż niezadowalający. Dlaczego tak wielu klientów posiadających potencjał, skontaktowanych przez dział handlowy ostatecznie nie decyduje się na zostanie klientami? Odpowiedź to: nie są oni jeszcze przygotowani do zakupu.

Udany proces Pielęgnacji leadów to odpowiednie przewidzenie potrzeb potencjalnych klientów bazując na ich charakterystyce (np. funkcji, branży), miejscu w procesie sprzedaży (np. edukacja, zainteresowanie dostępnymi rozwiązaniami, chęć zakupu) i zaangażowanie ich poprzez dostarczenie odpowiedniej dla nich treści.
Jest to proces poznawania się firmy i potencjalnego klienta drobnymi kroczkami, z których każdy ma swoje cele marketingowe. Pierwszym krokiem jest zebranie podstawowych danych o kliencie, które pozwolą go zakwalifikować do wybranego procesu Pielęgnacji leadów. Najłatwiej to zrobić dając do wyboru różne, mogące go zainteresować opracowania (white paper) w zamian prosząc o rejestrację.

Dzięki temu wiemy kto to jest i czym się interesuje. Następnie możemy określić  jego miejsce w procesie sprzedaży. Jest na to kilka sposobów. Jednym z nich jest śledzenie aktywności potencjalnego klienta na własnej stronie internetowej (digital body language) i przyznawanie, za różne aktywności punktów (lead scoring). Planując taką kwalifikację zakładamy, np. że osoba odwiedzająca karty produktowe i informacje o nas otrzyma mniej punktów, ale jak przechodzi na strony z cennikami, danymi technicznymi do wdrożenia czy formularz kontaktowy otrzyma znacząco więcej, również gdy powtarza swoją wizytę otrzyma więcej punktów ponieważ to sugeruje większe zainteresowanie.

Innym sposobem jest bezpośrednie zapytanie o poziom zaangażowania np. tak jak to robi firma Marketo. Cytuję e-mail jaki od nich otrzymałem:

Grzegorz, 

I wanted to connect with you in case you have any questions regarding our products, but I also want to be sensitive of your busy schedule.  If you could  please briefly detail your interest level in our Marketo Lead Management solution on a scale from 1-4, it would be much appreciated:

1.      Interested and evaluating solutions at this time

2.      Interested and will be evaluating a solution in the near-future

3.      Interested, just not at this moment 

4.      Not interested in buying; just like the information 

Odpowiedź pozwoli na zakwalifikowanie mnie do odpowiedniego etapu i program Pielęgnacji leadów.

Mając już dane o potencjalnym kliencie dostarczamy mu informacji branżowych, produktowych itp. aktywując kolejne kroki np. od edukacji na temat rozwiązań do dostarczenie argumentów dlaczego ma wybrać nas, śledząc jego zachowania i uzupełniając swoją wiedzę o jego potrzebach i intencjach, aż do momentu, kiedy ilość przydzielonych mu wirtualnie punktów kwalifikuje go jako pełnowartościowy lead sprzedażowy gotowy do kontaktu z handlowcem lub automatycznego wysłania predefiniowanej oferty. Proces nie kończy się w tym momencie. Handlowiec wciąż korzysta z narzędzi takich jak opracowania, prezentacji internetowe, webinar ale na tym etapie nie dzieje się to automatycznie tylko akcje inicjuje osoba prowadząca sprzedaż. Po sprzedaży podobne narzędzia używane są do przyjmowania nowych klientów (new customer on-boarding), utrzymywania i dosprzedaży (retention i up-selling).

Pielęgnacja ledów to proces budowania relacji i zaangażowania. Badania Forrester Research pokazują, że dzięki niemu firmy generują 50% więcej leadów gotowych od zakupu przy 33% mniejszym koszcie na leada. Można go częściowo zautomatyzować dzięki dostępnemu na rynku oprogramowaniu.

Krótki video na temat Pielęgnacji leadów (lead nurturing)



Ps. Termin Pielęgnacja leadów jest moją propozycją tłumaczenia angielskiego odpowiednika. Masz lepszą propozycję lub wolisz aby pozostała anglojęzyczna nazwa napisz na forum.

Zainteresował Cię ten artykuł. Podziel się ze znajomymi i przyłącz się do dyskusji na Linkiedin.
Wystarczy wejść na ten link http://lnkd.in/_D5inT




poniedziałek, 4 czerwca 2012

Kto wygra Euro 2012?




W tej konkurencji liczba zawodników nie jest tak duża jak wśród drużyn narodowych.  Wytypowanie zwycięscy nie powinno być tak skomplikowane natomiast nie możemy liczyć na kurki z warszawskiego ogrodu zoologicznego, które mają być pomocne na Euro, bo jak wiadomo kurki piwa nie piją. Poniżej opisu zawodników trochę marketingowych statystyk dla lepszego typowania. 






Tak więc przedstawiam zawodników:


Carlsberg – Jedyne Oficjalne Piwo UEFA 2012 TM jak głosi slogan reklamowy na stronie www. Chyba nie przez przypadek slogan odnosi się do oficjalności nie do piłkarskich emocji. Producent chwali się, że historia jego związków z Euro sięga 1988 roku. Atuty zawodnika to: prawo do używania nazwy Euro 2012, możliwość sprzedaży na stadionach i strefach kibica.





Warka – Sponsor reprezentacji Polski w 2012 roku. Nie ma prawa do użycia  nazwy Euro 2012 ale sobie radzi przez sponsoring polskiej reprezentacji narodowej w roku 2012. Dobrze jest przypomnieć, że zawodnik, który wygrał Euro 2008 czyli Tyskie (najwięcej sprzedał piwa) miał taką samą sytuację. Według badania Warka prowadzi w rozpoznawalności związku marki z Euro 2012 bijąc oficjalnych i zupełnie nieoficjalnych konkurentów. Zawodnik zasłyną kontrowersyjną kampanią „Do Hymnu”.





 Tyskie – Obrońca tytuły z roku 2008 kiedy to „spontanicznie” wywieszane flagi dopingowały naszą drużynę, a tyskie cieszyło się jeszcze oficjalnymi sponsoringami drużyny. Teraz byłe gwiazdy piłki nożnej Boniek, Figo, van Basten wraz z byłym sponsorem reprezentacji zapraszają nas na „5 Stadion” wiedząc dobrze, że większość piwa i tak wypijemy w domach czy pubach.


Za przyjemność bycia sponsorem lokalnym Euro podobno trzeba było zapłacić 15 – 20 mln, za sponsoring reprezentacji nie wiem ile natomiast ciekawym pytaniem byłoby ile trzeba więcej wyłożyć w reklamie aby zniwelować te wydatki. Próbują to robić zawodnicy nieoficjalni.

Według badań Homo Homini wyścig o świadomość Polaków wygrywa Warka z 20% rozpoznawalnością swoich nieoficjalnych związków z Euro, drugi jest Carlsberg notujący 13%, trzeci oraz czwarty Tyskie 12% i Lech 10% (ostatni zawodnik sam z siebie nie bierze udziału w tym starciu może zielony kolor kojarzy się z jednym z konkurentów). Badanie z marca pokazuje, że wszystko się jeszcze może zdarzyć. Pierwsze piwa otworzymy w czwartek 7 czerwca kiedy to wystartują strefy kibica i piątek 8 czerwca przed telewizorami.



Kto wygra Euro 2012? 

Komentujcie na zaproponowanych zawodników lub dorzućcie swojego, który się liczy w grze.

Dyskusja na Linkedin wystarczy kliknąć:  http://www.tinyurl.pl?qJe5COkL 



poniedziałek, 28 maja 2012

6 sposobów mierzenia efektywności działań marketingowych w mediach społecznościowych



www.FreeDigitalPhotos.net
Jeżeli twoja agencja reklamowa mówi Ci, że w kampanii w mediach społecznościowych chodzi o  liczbę lajków na stronie facebookowej czy komunikację brandu, a twój szef nie wie o co w tym chodzi. To wiadomo, że chodzi o pieniądze tylko, że nie twoje, a te wzięte przez agencję.

Pracując w firmie B2B bardzo dobrze wiem jedno. Jak planuję jakiekolwiek działania promocyjne to muszę wiedzieć ile to na końcu przyniesie pieniędzy. Zdrowe podejście w marketingu koszt – przychód odnosi się również do przestrzeni społecznościowej.

 A więc jak się do tego zabrać? 

Najprostszą metodą jest mierzenie bezpośrednich efektów sprzedaży
Kampania w SM (social media) kieruje do strony www, na której można dokonać transakcji i wielkość sprzedaży jest bezpośrednim efektem prowadzonej kampanii.

      1.  Kampania SM > Strona SM (facebook, twitter, inna)  >  strona transakcji  >  przychody ze sprzedaży.

Jeśli zysk wygenerowany ze sprzedaży przewyższy koszt kampanii to możemy powiedzieć, że nasze działania odniosły sukces. Nie wszystko jednak da się tak mierzyć.

Innym sposobem jest wyizolowanie efektu kampanii na wielkość sprzedaży. W czasie, w którym nie prowadzimy żadnych innych kampanii promocyjnych tylko kampanię w SM możemy przypisać cały wzrost sprzedaży naszej kampanii. Jest to metoda pośrednia obarczona  ryzykiem błędu niemniej pokazująca nam w pośredni sposób konkretne efekty. Pamiętać należy o uwzględnieniu czynnika sezonowości  sprzedaży.
2.    
      2. Kampania SM  >  (Sprzedaż online + offline) – (sprzedaż online + offline z okresu, w którym nie były prowadzone działania SM) x sezonowości sprzedaży  >   przychody ze sprzedaży SM.  

Kolejnym sposobem jest oparcie miernika na liczbie pozyskanych i sprzedanych leadów. Tu cele kampanii możemy sobie wyznaczać również na każdym etapie procesu sprzedażowego. Np. liczba pozyskanych leadów, liczba zakwalifikowanych ledów, liczba sprzedanych ledów. Kolejne etapy i cel cząstkowe mogą wyglądać tak:
3.    
      3. Kampania SM >  Liczba pozyskanych leadów  >  liczba wartościowych leadów (kwalifikacja) >  liczba sprzedanych leadów >  wielkość sprzedaży po kampanii SM.

Pośrednią metodą jest również segmentacja klientów ze względu na punkty styku (marketing touch-points). Do tego celu powinniśmy mieć narzędzie mierzące skąd przychodzi do nas klient. Może to być również prosta ankieta jako element strony internetowej, ankieta w punkcie zakupu, element sprawozdawczości handlowców w procesie sprzedaży. W tym przypadku zidentyfikujemy sprzedaż jaką wygenerowali klienci deklarujący swoje zainteresowanie dzięki promocji w mediach społecznościach.
4.    
      4. Kampania SM > liczba pozyskanych klientów deklarujących swoje zainteresowanie dzięki mediom społecznościom >  wielkość sprzedaży

Program lojalnościowy jest również doskonałym sposobem mierzenia efektywności naszych działań. Opierając naszą kampanię o specjalnie stworzony do SM program lojalnościowy łatwo zidentyfikujemy przychody bezpośrednio związane z tym działaniem.
5.    
      5. Kampania SM > Program lojalnościowy SM > wielkość sprzedaży klientów biorących udział w programie lojalnościowym

Coraz częściej nowoczesne systemy CRM posiadają wbudowane mechanizmy łączące działania w mediach społecznościach z naszym wewnętrznym systemem CRM. Dzięki temu nie tylko możemy łatwo zidentyfikować pozyskanych klientów ze źródeł SM ale również mieć pełen obraz potencjalnego klienta podczas całego procesu sprzedaży. System CRM czytając profile linkedin, facebook itp. Dostarcza przedstawicielowi handlowego wielu dodatkowych informacji o potencjalnym kliencie, które z powodzeniem mogą zostać wykorzystane w procesie sprzedaży. Np. taką funkcjonalność ma działający w chmurze system amerykańskiej firmy Salesforce.com.  
6.    
      6. Kampania SM > Liczba leadów wraz z uzupełnionymi danymi w systemie CRM >  liczba sprzedanych leadów > wielkość sprzedaży

Ciekaw jestem innych sposób wyznaczania celów dla kampanii w mediach społecznościowych oraz mierzenia ich wyników sprzedażowych 

Wejdź na stronę Metamarketing i pobierz darmowy e-book na temat mierzenia ROI w social media marketing.

Zapraszam do dyskusji w grupie Metamarketing na Linkedin.
Wystarczy kliknąć:



poniedziałek, 21 maja 2012

Praca w chmurze (specjalistów i ekspertów)


www.FreeDigitalPhotos.net

Tak jak obiecałem w poprzednim poście rozwijam temat pracy i podejmowania decyzji zakupowych w grupie. Charakterystycznej cesze pokolenia osób urodzonych po 1980 roku i będących natywne związani z komputerem i Internetem.

Monopol na wiedzę

Wszyscy już przyzwyczailiśmy się do tego, że internet jest nieograniczonym źródłem informacji. Nikt nie ma monopolu na wiedzę bo można ją zdobyć w sposób stosunkowo prosty i najczęściej za darmo. Zmieniło to funkcjonowanie wielu grup zawodowych, które żyły z monopolu na wiedzę takich jak consulting i szkolenia.  Już w roku 1999 prowadziłem szkolenia dla małopolskiego stowarzyszenia konsultantów i trenerów o zmieniającej się roli szkoleniowca z dostarczyciela wiedzy na inspiratora i osobę dzielącą się doświadczeniami. I to właśnie doświadczenia innych i inspiracja są najbardziej poszukiwanym towarem informacyjnym na rynku.

Zmiana potrzeb rynkowych

Szybko zmieniająca się sytuacja rynkowa pokazuje, że stare sprawdzone metody działania nie przynoszą rezultatów. Menadżerowie od lat wykonujący tą samą pracę, w tej samej branży popadają w rutynę i kiedy pojawia się problem ich pole manewru jest bardzo niewielkie. Wszystkie książki już dawno przeczytane, wszystkie „sprawdzone” metody zawiodły, oczy firmy zwrócone są na nich, a oni nie mają kogo zapytać o rozwiązanie.

Chmura ekspertów

Nie mam tego problemu młody człowiek, który przyzwyczajony jest aby szukać rozwiązania w sieci. Branże skupiają swoich ekspertów wokół ograniczonej liczby forów internetowy, multi blogów czy też grup dyskusyjnych. W jednym miejscu ma się dostęp do nieograniczonego źródła inspiracji i doświadczeń .

Moje doświadczenia

Kiedy w 2006 roku rozpocząłem pracę w firmie telekomunikacyjnej dostałem do swojego portfolio „internet w telefonie”. Dziś niemal wszyscy użytkownicy smartfonów nie wyobrażają sobie,  że w telefonie internetu może zabraknąć, wtedy nikt nie sądził, że jest mu to potrzebne. Koszmarnie drogie, niewiele przydatne i  nikt nie wiedział jak to sprzedawać. Nawet nie było kogo zapytać ponieważ wszyscy doświadczenie menagerowie zajmowali się usługami głosowymi. Wtedy trafiłem na gorące dyskusje na grupie blogów Carnival of the Mobilist i innych forach, właśnie na temat takich samych problemów jakie ja miałem, jak to komunikować?, jak to sprzedawać? Okazało się, że mam do dyspozycji grupę światowych ekspertów pracujących na mój sukces.

Jak to wykorzystać do sprzedaży?

Niezależnie od tego czy działamy lokalnie czy globalnie możemy znaleźć lub założyć grupę internetową swojej branży (lub branży klienta), dostarczać ciekawego materiału wnoszącego nowe spojrzenie na wspólne problemy, inicjować i brać udział w dyskusjach. Budować swój wizerunek w sieci i tłumaczyć swoje rozwiązania potencjalnym klientom bez bycia podejrzanym o niechcianą reklamę. Możemy sami kreować preferencję swoich przyszłych partnerów biznesowych. To tak zwany Content Marketing, który dzięki sieci nabrał nowego wymiaru.

Czy w Polsce jest możliwość wymiany pomysłów na bieżące projekty w chmurze specjalistów czy raczej sobie nie ufamy? Masz doświadczenia z projektów w ten sposób realizowanych to skomentuj.